Pierwszy raz piszę tu komentarz.
Pierwszy raz też zasnęłam w kinie.
Taa... To samo pisano o "American Hustle".
https://www.youtube.com/watch?v=buCLP610jeg
A po co wszystko piszesz filozofią. Dlaczego? Dla mnie po prostu Russell jest przeciętnym reżyserem robiącym filmy pod Oscary. Z tłumu podobnych pomógł go wyróżnić swego czasu niesławny już Weinstein.
Nie dostrzegam w tym filozofii. Raczej zdrowy rozsądek.
O co tu chodzi?
Dzień bez hejtu - dzień stracony?
Film ci się nie podoba? W porządku. Ale uargumentuj to jakoś merytorycznie, bo takie wpisy psują atmosferę, czyjnią ją kwaśną, gorzką. Po co? Ładuje cię bycie negatywnym? Czemu to ma służyć? Klubowi Pięciu?
Musisz innym wybaczyć. Film ma specyficzną konstrukcję, która wielu nie przypadnie do gustu. Jeśli ktoś ma problem z tym, że w każdym momencie główny bohater może zaśpiewać piosenkę, albo wypadnie mu szklane oko - to nie jest film dla niego.
Nie tylko o to chodzi. Mnie wypadające oko czy śpiewanie w niczym nie orzeszkadzało, wręcz takie barwne szczegóły zwykle robią mi film. Tutaj, kiedy miały miejsce, nie mogłem nie pomyśleć "no i co z tego?". Nie dawało to kolorytu, film był dość bezbarwny, co mnie w sumie zdziwiło. Każdy wcześniejszy film Russella, który widziałem, był zdecydowanie lepszy, ten swoją stylistyką i historią mnie niestety minął.