Przez cały film denerwował mnie charakter i styl bycia Bridget. Jej nieokrzesanie i niezdarność bardzo rzucało się w oczy. Wciąż zaliczała publiczne wpadki, narażona na szyderstwo i śmiech innych. Ale podobało mi się, że ona nigdy nie płakała i nie użalała się nad sobą z tego powodu. Pomimo swoich wad, podchodziła do życia z dystansem i humorem. Potrafiła śmiać się sama z siebie. Tak więc Bridget Jones to troszkę denerwująca postać, ale bardzo pozytywna ;-)
Ja Bridget pokochałam właśnie za jej charakter, styl bycia i za te wszystkie wpadki, które zaliczała:) Ale z tą drugą kwestią się z Tobą zgodzę - nigdy się nad sobą nie użalała, chociaż nie raz życie dało jej po dupie i w końcu do czegoś doszła:)
Na przykład potrafiła odrzucić kogoś, kto potraktował ją źle, pomimo, że jej na nim zależało - dzięki temu znalazła swoją prawdziwą miłość. Po drugie po początkowych problemach z pracą w telewizji w końcu udało jej się poprowadzić dobry wywiad, który został doceniony. Gdyby zamknęła się w czterech kątach i pogrążyła w rozpaczy (bo nie raz miała do tego powody) niczego by nie osiągnęła.
Wybacz, ale zapytam jeszcze raz ;) Co Ona osiągnęła i do czego niby doszła? To o czym piszesz, to żadne sukcesy.
To, że zapytasz jeszcze raz, nie oznacza, że będę drugi raz odpowiadać na to samo pytanie.
Nie musisz. A jeżeli dobry wywiad, to jest takie osiągnięcie, to gratuluję priorytetów i.. sukcesów. Zapewne masz identyczne, "cudowne" dokonania w swoim życiu.
Żegnam.
A ja gratuluję powierzchowności, bo jeżeli na podstawie jednej opinii na temat filmu oceniasz życie człowieka to na prawdę jesteś płytki.
Bez odbioru.
Jestem zdziwiony takim komentarzem, nie za bardzo rozumiem, czego oczekuje berni_, co według Ciebie można nazwać osiągnięciami? Film, w gruncie rzeczy ma opowiadać historię zwykłej dziewczyny, to nie jest superbohater, postać z pierwszych stron gazet. Na pewno osiągnięciem jest znalezienia swojej miłości, a także zdobycie ciekawej pracy i uznania w oczach widzów. Jeśli nie, to przykro mi, ale nie wiem co wedug Ciebie może być osiągnięciem dla zwykłej zjadacza chleba. Chętnie się jednak dowiem. Co do Twojej osoby - koleżanka powyżej ma całkowitą rację.
bernie_ pewnie zdobył Nobla i dlatego siedzi na filmwebie nocami - aby móc brylować wśród szaraczków i pokazać im, co jest prawdziwym sukcesem.
Małymi kroczkami zawsze dojdzie się do celu :) a jeśli człowiek nie będzie umiał cieszyć się z malych osiągnięć do nigdy niczego nie osiągnie.
Super, że masz takie udane życie, że takie coś to dla ciebie nic, ale chociaż nie krytykuj innych.
A od kiedy to jest zakaz krytykowania czegokolwiek lub kogokolwiek? Może jakaś podstawa prawna?
To, że jesteś jakimś informatykiem czy elektrykiem, co już można uznać za pewien sukces (pod warunkiem, że wśród tysięcy wybijasz się z tłumu szczególnymi umiejętnościami) nie upoważnia Cię do krnąbrnego sarkazmu skierowanego ku Pani "poczarowanej".
#pokora
Wesołych Świąt:)
Osiągnęła duży dystans do życia a to coś bezcennego w tych czasach.Myślę że ludzie lubią jej rolę bo wszystko w życiu jej gładko idzie pomimo wielu porażek nie wylądowała na dworcu z bułką w ręku ale kończy w każdym odcinku z uśmiechem na twarzy ale to film nie realia w Polsce i realnym życiu by skończyła zupełnie inaczej ...mimo wszystko film nastawia optymistycznie "co by się nie działo i tak będzie ok"
była starą panną która nawet nie potrafiła sobie znaleźć pożądnej pracy i faceta a takie kobiety faceci omijają szerokim łukiem i film gorzej niż przeciętny;)D
Dzieci oraz pracę ma 99% dorosłych, normalnych ludzi. Też mi osiągnięcie życiowe..
Eh...ale w pierwszej części była zwykłą redaktorką a w trzeciej? no proszę cię.
Chyba nie zrozumiałeś o co chodzi xD
Nie ważne liczy się że dostała porządny awans do tego schudła to też jest osiągnięcie jakby nie było :)
Przykro mi, ale mamy inne definicje sukcesu ;) Jeżeli dziecko (nie wiadomo z kim), utrata pracy czy mniej żreć i schudnąć, to dla Ciebie sukces, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko.. pogratulować.
No i życzyć większych ambicji w nowym, 2017 roku ;)
Nie rozumiesz...ja nie piszę o sobie tylko o bohaterce filmu.
Na początku w pierwszej części była szarą cichą myszką bez ambicji, która wiecznie narzekała na samotność. W trzeciej części widzimy, że osiągnęła bardzo wiele...począwszy od sukcesów w pracy a kończąc na sukcesach w życiu prywatnym - urodzenie dziecka, znalezienie partnera swojego życia, samoakceptacja,pewność siebie. Jeśli masz inne pojęcie sukcesu, szczęścia to również gratuluje.
Według mnie to co ona osiągnęła to dopiero początek jej powodzeń a porównując z Bridget z pierwszej części to już całkowita ewolucja jej osoby, także...
Pozdrawiam :) i Wesołych Świąt mimo wszystko :P
Chyba oglądaliśmy dwa różne filmy ;) Samoakceptacja i pewność siebie? Gdzie? Dobry dowcip ;b
Ale dobra, skupmy się na jednym aspekcie jak na razie - dziecko. Samo urodzenie (sam poród) to jest sukces życiowy? Jak normalna i porządna kobieta może nie wiedzieć z kim ma dziecko? Wybacz, ale dla mnie to dramat i zwykłe ku...estwo. A nie żaden sukces.
Pozdrawiam i również spokoju i wesołości życzę ;)
Oczywiście, że tak. Każda ciąża i urodzenie dziecka to cud i pewien sukces dla kobiety i oczywiście wielkie szczęście :) Przesadzasz...film jest komediowy. Zresztą co w tym złego, że kobieta też chce się zabawić? facet może a kobieta nie? heh ;d
A co do jej pewności siebie to w 3 cz. była na każdym kroku, od początku filmu. A co sprawia, że czujemy się lepiej i zyskujemy w własnych oczach samoakceptacje? to że się zmieniamy na lepsze ona tego dokonała :)
A przepraszam, w którym miejscu napisałem, że facet może a kobieta nie? Bez względu na płeć, ku..estwo jest ku..estwem.
No no, tylko że jak facet ru*cha co popadnie to powód do dumy wśród kolegów a jak kobieta lubi się tak zabawiać to już największa dzi*wka i gdzie tu sprawiedliwość? :D i właśnie większość tak myśli czyż nie? :)
Hah :P
Nie, jestem wręcz wojownikiem przeciwko katotalibanowi. Co nie zmienia faktu, że ku*estwo jest ku*estwem. Do takich wniosków nie jest mi potrzebna jakakolwiek religia, wystarczy być normalnym i dobrym człowiekiem.
sukces to zdobycie nagrody nabla w światowej dziedzinie i odkrycie wynalazku przydatnego dla całej ludzkości;D
Ja jej nie cierpię i nie rozumiem zachwytow nad filmem ;p W ogole ani odtworczyni mi się nie podobala..ani w ogole ekranizacja.Dla mnie strasznie nudny.Zrobilam sobie paznokcie podczas tego filmu :D Mnie całkowicie nie przekonal. Taki sobie filmik na obejrzenie zeby wstawic ocene na filmweb :) No ale to moje zdanie,jak wszedzie znajda sie ludzie co beda bronic filmu, ale ja w nim niewiele widzę. Grant tez tak niby sie pojawil i powinno byc jakies bum.. no to we mnie sie nic nie zadzialo :D strasznie banalny.. No brakowalo mi magii co jest zazwyczaj w komediach i taka infantylnosc tego filmu.. no coz ;p
Ksiazki nie czytalam,podejrzewam ze jest lepsza od filmu :)
w Bridget najlepsze jest to, ze jest po prostu sobą- nikogo nie udaje, nie robi niczego na sile, "bo tak wypada". Fajna postać, ma dużo dystansu do siebie a ta jej "niemoctwo" jest raczej urocze.
Chciałabym żeby na świecie było więcej ludzi jak ona: cieszących się chwilą, idących do przodu mimo niepowodzeń, stawiajacych sobie nowe cele (nawet jeśli nie zawsze udaje się je zrealizować). Więcej ludzi potrafiących śmiać się z siebie, szczerych w swoich uczuciach, będących sobą bez względu na to czy wypada czy nie...